RZESZÓW / PODKARPACIE. Minął ósmy dzień poszukiwań. Nadal nie udało się znaleźć studenta Politechniki, Mateusza Szylaka. Do akcji włączyli się płetwonurkowie i strażacy, którzy przeczesywali koryto Wisłoka.
foto: archiwum rzeszow24.pl
Rodzina, policja, straż i płetwonurkowie – nikomu nie udało się odnaleźć zaginionego w nocy z 19 na 20 listopada Mateusza. Przeszukano okolice Wisłoka, nurt rzeki, a także opuszczone domy i budynki.
Wisłok sprawdzano bardzo dokładnie na odcinku od kładki na rzeszowskich bulwarach, aż do mostu Lwowskiego.
W poniedziałek w akcji brało udział dziewięciu policjantów wraz z psem. Szukali w okolicach Wisłoka. Nic nie udało się ustalić. W pomoc zaangażowali się też strażacy, ale również ich starania nie przyniosły oczekiwanych efektów.
Na nic zdała się też analiza wideo. Ostatni raz Mateusz Szylak był widziany na ulicy Hetmańskiej. Jego telefon komórkowy wciąż jest wyłączony. Mężczyzna nie dawał żadnych oznak od nocy z 19 na 20 listopada.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz