REKLAMA

„Komandos” jak Janosik grabi na polsko-słowackim pograniczu. Mierzył bronią do człowieka!

POWIAT SANOCKI / PODKARPACIE. Ludzie nazywają go „Komandosem”. Nie wiadomo kim jest i gdzie mieszka. Mieszkańcy gminy Komańcza uważają, że bytujący w lesie mężczyzna dokonał szeregu włamań, by zdobyć żywność. „Komandosa” szuka polska i słowacka policja.

Dorota Mękarska

Włamania rozpoczęły się w zeszłym roku w zimie. Ginęła głównie żywność. W lecie nastał spokój. W grudniu ur. znowu doszło do serii włamań do domów i domków letniskowych położonych w pobliżu lasu.

Kim jest „Komandos”?

W gminie Komańcza na temat „Komandosa” krążą najprzeróżniejsze historie. Trudno oddzielić fakty od plotek.

Panuje przekonanie, że to Słowak, związany niegdyś z armią, który ma problemy natury psychicznej. Prawdopodobnie jest to samotnik, który wybrał tak kontrowersyjny styl życia albo człowiek z problemami.

Nie wiadomo tak naprawdę, gdzie mężczyzna mieszka. Są podejrzenia, że przechodzi przez granicę ze Słowacji, albo zaadaptował na lokum jedną z ziemianek, które pozostały po wysiedlonych łemkowskich wsiach.

Dokonuje włamań, gdyż w zimie ciężko mu przetrwać.

Włamanie do profesora

Jedną z osób, która dokonała zgłoszenia na policję, jest doskonale znana w Bieszczadach i w całej Polsce persona. To prof. dr hab. Kajetan Perzanowski, wykładowca akademicki, badacz dużych ssaków, wieloletni kierownik Katedry Ekologii Stosowanej Wydziału Biotechnologii i Nauk o Środowisku KUL i Stacji PAN w Ustrzykach Dolnych.

Mam domek rekreacyjny w Woli Michowej – opowiada portalowi eSanok pan profesor, który mieszka w Lublinie. – Od sąsiada dowiedziałem się, że nastąpiło do niego włamanie. Włamywacz wybił szybę i zerwał okiennice. Szukał żywności, ale wiele nie ukradł, jedną butelkę alkoholu.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy doszło do włamania. Nastąpiło to na pewno w okresie świątecznym.

Prof. Perzanowski nie wie, kto mógł dokonać włamania. Słyszał jedynie od miejscowych, że mógł to zrobić mężczyzna zwany „Komandosem”.

Skradziono broń czarnoprochową

Domek profesora znajduje się pod samym lasem. W jego sąsiedztwie stoi dom przedsiębiorcy spod Krakowa. Choć dom jest całoroczny, wykorzystywany jest jako letniskowy. Budynek jest monitorowany przez kamerę, ale nie jest dokonywany zapis nagrania.

W drugiej dekadzie grudnia ur. jego właściciel stracił kontakt online z kamerą. Pojechał do Woli Michowej 3 dni później. Natknął się na ślady włamania. Z domu zniknęły spore zapasy żywności: mięso jagnięce, kiełbasy, żywność w puszkach.

Zginęło to, co można było bezpośrednio spożyć, natomiast włamywacz nie zabrał żywności, która trzeba było poddać obróbce – podkreśla nasz rozmówca.

Właściciel nie zgłosił wówczas włamania na policję, gdyż według niego strata artykułów spożywczych nie były tego warta, choć zginęła też kamera. Pan Jakub przypuszcza, że włamywacz ukradł ją, gdyż podejrzewał, że jest ona wyposażona w kartę pamięci.

Jednakże na tym sprawa się nie skończyła. Po jakimś czasie spostrzegł, że brakuje repliki broni Remington. Jest to broń czarnoprochowa. Można ją kupić bez zezwolenia, ale to nie oznacza, że jest bezpieczna. Niewłaściwe użycie tej broni może doprowadzić do zranienia lub pozbawienia życia człowieka. Razem z bronią zginęło 300 kul.

W tej sytuacji właściciel domu oficjalnie zgłosił sprawę na policję. Wartość całego skradzionego mienia to około 5 tys. zł.

Mam wrażenie, że policja dopiero to zgłoszenie potraktowała serio, gdyż do wcześniejszych interwencji mieszkańców w sprawie tego mężczyzny podchodziła pobłażliwie – uważa nasz rozmówca. Przychodzi jak tylko się ściemni…

Przed światami „Komandos” zapuścił się do domu stojącego na uboczu. Skradł pożywienie z ganku i jakieś przedmioty z szopy.

Właściciel domu wcześniej wiedział, że „Komandos” kręci się po okolicy. Został ostrzeżony, gdyż było wiadomo, że włamywacz ma broń, prawdopodobnie w tamtym roku skradzioną w Kalnicy. To broń długa, która została przez włamywacza obcięta.

Przychodzi, jak tylko się ściemni. Patrzy, gdzie świecą się światła. Pojawia się też z samego rana, jeszcze przed świtem – mówi mieszkaniec gminy Komańcza.

Uniósł broń

To właśnie o godz. 6 rano nasz rozmówca spotkał się z włamywaczem.

Przyszedł pod dom sąsiada. Bez zastanowienia wyszedłem z domu i pobiegłem za nim drogą. Jak byłem z 10 metrów od niego, krzyknąłem – relacjonuje nasz rozmówca. – On odwrócił się do mnie i wymierzył w moim kierunku broń. Podniósł ją do góry, bym zobaczył, że ją ma. Zgłosiłem to na policję i Straż Graniczną.

Zdaniem zgłaszającego policja nie do końca spisała się tak jak należy. Choć użyto psa tropiącego, zdaniem mężczyzny, za szybko poniechano pościgu, gdyż stwierdzono, że „Komandos” przeszedł na słowacką stronę.

Można było więcej zrobić. Był wyraźny ślad na śniegu, można było za nim patrol puścić – utrzymuje nasz rozmówca.

Może się tak zdarzyć, że ten strzał padnie

Według niego „Komandos” jest ostrożny, robi rozpoznanie i zaciera po sobie ślady. Jest trudny do wyśledzenia, ale czasami ujawnia się. Tak było, gdy nasz rozmówca znienacka napatoczył się na niego przy drodze. Był wtedy bez broni.

Zagadnąłem go. Powiedział mi, że niesie chrust, przepraszał że sprawia kłopoty. Nie wydawało mi się, by był to Słowak. Mówił po polsku, bez żadnych naleciałości. Nie sprawiał człowieka chorego psychicznie. Moim zdaniem wybrał taki sposób na życie. Problem jest jednak w tym, że ma broń. Nie wiadomo, co może stać się, jak będzie głodny, nie wiadomo, do czego może się posunąć. Jeśli chodzi z bronią, to może się tak zdarzyć, że ten strzał padnie – ostrzega nasz rozmówca.

Włamywacz spłoszony przez kobietę

Pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem okradziono kolejny dom w Woli Michowej, głównie z pożywienia. Wartość skradzionego mienia to około 2 tys. zł. Dom przypadł tak do gustu włamywaczowi, że pofatygował się do niego drugi raz, ale został spłoszony przez córkę gospodarza. Sprawa jest zgłoszona na policję.

Ostatnie włamanie miało miejsce z 15 na 16 stycznia do pustostanu. Prawdopodobnie nic nie zginęło.

„Komandos” ma zdjęcie z fotopułapki

Mężczyzna nie jest widywany cały czas. Był widziany zeszłej zimy. Potem na wiosnę pojawił się w okolicach Komańczy. W lecie słuch o nim zaginął. Teraz wypłynął ponownie w rejonie Łupkowa i Woli Michowej.

Wiadomo jak wygląda, gdyż został „złapany” przez fotopułapkę. Te ostatnie zakładają strażnicy, leśnicy, myśliwi, ale też i „zulowcy”, którzy w ten sposób starają się zapobiegać kradzieżom paliwa.

Nie wiadomo komu i kiedy mężczyzna wpadł pod oko obiektywu.

Ze zdjęć z fotopułapki wynika, że „Komandos” to mężczyzna w średnim wieku. Ubiera się w długi płaszcz i porusza się pieszo.

Być może operuje głównie po słowackiej stronie, gdyż jest tam znacznie więcej domków myśliwskich niż u nas Wydaje się jednak, że został stamtąd przegoniony na polska stronę, gdyż na Słowacji była prowadzona duża akcja jego poszukiwania.

„Komandosa” szukają polscy i słowaccy policjanci

Zwróciliśmy się do rzecznika powiatowego komendanta policji w Sanoku o informacje w tej niecodziennej sprawie.

Obecnie prowadzone są trzy postępowania dotyczące kradzieży z włamaniem do budynków na terenie gminy Komańcza. Trwają czynności operacyjno – rozpoznawcze mające na celu ustalenie i zatrzymanie sprawcy. Dla dobra postępowania nie udzielamy informacji na temat podejmowanych działań – informuje bardzo enigmatycznie komisarz Monika Hędrzak.

Równie skąpe informacje udziela Straż Graniczna, ale głównie z tego względu, że pierwszeństwo działania w tej sprawie ma policja. Jak tłumaczy mjr Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu, granica między Polską a Słowacją jest granicą wewnętrzną i można ją przekraczać w każdym miejscu. „Komandos” więc nie narusza pod tym względem prawa.

Pani rzecznik potwierdza, że sprawa jest Straży Granicznej znana, ale to słowacka policja i polska prowadzą w tej sprawie postępowanie. Ze względu na to, że dokonał po drugiej stronie granicy wielu włamań jest poszukiwany przez tamtejszych funkcjonariuszy.

foto: archiwum prywatne

18-01-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)