Po ponad 50 dniach samotnej wędrówki Jacek Libucha ze Strzyżowa zdobył biegun południowy. Dokonał tego 5 stycznia, jako trzeci Polak i pierwszy mieszkaniec Podkarpacia.
Foto: libuchasouthpole.pl
– 05 stycznia 2020, o 17:41 czasu chilijskiego (21:41 czasu polskiego), po 53 dniach 4 godzinach i 1 minucie, dotarłem na Biegun Południowy! Przebyłem na nartach samotnie, bez wsparcia z zewnątrz 1141 km. Dołączam do grona około 30 ludzi w historii wypraw polarnych, którym się to udało. W Polsce jest nas troje: Marek Kamiński, Gosia Wojtaczka i ja – Jacek Libucha ze Strzyżowa nad Wisłokiem, syn Barbary i Adama – napisał w relacji na swojej stronie Jacek Libucha.
– Bardzo krótki był mój pobyt na Biegunie. Akurat gdy dotarłem ładowano awionetkę, która wylatywała za godzinę i dwadzieścia minut, a następna może byłaby za kilka dni – dodaje.
Mieszkaniec Strzyżowa samotnie zmierzał na Biegun Południowy. Jego podróż rozpoczęła się przy zatoce Inlet, skąd do bieguna jest około 1150 kilometrów. Wyprawie Jacka Libuchy towarzyszyły trudne warunki atmosferyczne, które były szczególnie odczuwalne w pierwszych tygodniach jego wyprawy. Stracony czas musiał nadrabiać w kolejnych dniach, ponieważ jego racje żywnościowe były wyliczone.
Ostatnie dni wyprawy również nie należały do łatwych. – Końcowe dni okazały się jednak dużo trudniejsze niż przewidywałem: po pierwsze mocno dawało się odczuć rozrzedzone powietrze (nogi nie chciały „podawać”, a oddech był mocno przyspieszony), a po drugie nawierzchnia była oporna (trzeba było znowu orać przez luźny puch, bo blisko Bieguna śnieg nie topnieje i nie zmraża się w skorupę). Szedłem dużo wolniej, więc musiałem rekompensować to dłuższymi godzinami marszu. Ostatnie cztery dni to znowu marsz „w mleku” – zwłaszcza słaby kontrast mocno przeszkadzał. Mimo wszystko, bliskość celu (i kończące się jedzenie…) popychała do przodu. Gdy zobaczyłem w końcu anteny Stacji Amundsena-Scotta, to jakbym dostał zastrzyk adrenaliny – relacjonuje Jacek Libucha.
Pod koniec swojej poniedziałkowej relacji mieszkaniec Strzyżowa opisał, jak bardzo wyczerpująca była dla niego wyprawa na Biegun Południowy. – Teraz rozliczenie z wagi – dzisiaj rano ważyłem 72,2 kg (6 stycznia – przyp. red.), a w dniu wyjazdu z Polski 88,3 kg. Ubyło zatem 16 kg! Dieta cud: jeść codziennie 5000 kalorii i po niecałych dwóch miesiące stracić 16 kilo – trzeba opatentować – śmieje się podróżnik.
Jacek Libucha jest trzecim Polakiem, który samotnie i bez wsparcia zdobył Biegun Południowy. Wcześniej dokonała tego Małgorzata Wojtaczka (2017 rok) oraz Marek Kamiński (1995 rok). Jacek to absolwent LO im. Adama Mickiewicza w Strzyżowie. Jest menadżerem z wieloletnim doświadczeniem projektowym w przemyśle i sektorze energetycznym. Uwielbia podróże, sport oraz naturę. Do zdobywania Antarktydy przygotowywał się m.in. podczas wypraw na Spitsbergen.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz