RZESZÓW. W nocy rzeszowscy policjanci poszukiwali zaginionej 20-latki. Kobieta poinformowała znajomych, że chce popełnić samobójstwo. Policjanci niezwłocznie rozpoczęli jej poszukiwania. Uratowali ją przypadkowi świadkowie, którzy widzieli jak skacze do Wisłoka. Zawiadomili policjantów. Kobietą zajęli się lekarze.
W niedzielę, około godz. 2.00 w nocy dyżurny rzeszowskiej komendy został zawiadomiony o możliwości popełnienia samobójstwa przez młodą kobietę. Informacja przekazała policjantom jej znajoma. Otrzymała ona sms-a, że koleżanka ma zamiar popełnić samobójstwo. Z informacji wynikało, ze 20-latka zamierza się utopić.
W rejon Wisłoka niezwłocznie zostali skierowani policjanci. W poszukiwaniu kobiety przeszukali teren wzdłuż brzegów rzeki. Sprawdzili również rzeszowskie mosty. Jednocześnie policjanci próbowali skontaktować się z nią telefonicznie, a gdy to się nie udało namierzali jej telefon komórkowy. Skontrolowano miejsce skąd poszukiwana ostatnio łączyła się oraz miejsca, gdzie była widziana. W trakcie poszukiwań dyżurny jednostki otrzymał informację, że kobieta przebywa w mieszkaniu przy ulicy Dąbrówki.
Na miejscu policjanci zastali dwóch młodych mężczyzn i poszukiwaną kobietę. Okazało się, że przechodząc bulwarami zauważyli oni, jak kobieta skoczyła z kładki nad Wisłokiem. Mężczyźni wyciągnęli kobietę z rzeki. Razem z nią udali się do wynajmowanego mieszkania skąd zawiadomili policjantów. Funkcjonariusze przewieźli kobietę do jednostki, gdzie potwierdzili jej dane i zawiadomili najbliższych. Mimo, że nie odniosła widocznych obrażeń wezwali karetkę pogotowia, której załoga zdecydowała o przewiezieniu jej do szpitala.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz