REKLAMA

Każdy dzień jest świetnym dniem!

David Wojtoń to student trzeciego roku kulturoznawstwa na Uniwersytecie Rzeszowskim. Jest człowiekiem pełnym optymizmu. Ma świetny głos, o czym możecie się przekonać, słuchając jego utworów.

foto: Kamil Lubas

Red.: Kiedy odkryłeś swoją pasję do śpiewania?

Moja przygoda ze śpiewaniem rozpoczęła się dość niewinnie… W 4 klasie podstawówki, czyli jakiś 2006 rok śpiewaliśmy piosenki patriotyczne na lekcji muzyki. Śpiewając pod nosem, razem z innymi nauczycielka do mnie podeszła i zapytała „Chcesz zaśpiewać solówkę na akademii?”, w sumie nie wiedziałem o co chodzi, więc się zgodziłem. Później do 2011 roku śpiewałem sobie w domu „po swojemu” i miałem swego rodzaju przerwę, aż do momentu kiedy znalazłem ogłoszenie o konkursie regionalnym „Piosenki aktorskiej i poetyckiej”, stwierdziłem próba nie strzelba, więc poszedłem to tej nauczycielki wyraziłem chęć wzięcia udziału i rzuciłem tytuł „Dziwny jest ten świat”. Nauczycielka najpierw zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, bo wiedziała, że to nie jest prosty utwór. Jednak w momencie gdy jej to zaśpiewałem powiedziała, ze zrobiło to na niej wrażenie i od tamtej pory wiedziałem, że skoro mogłem jej to pokazać, to i innym też muszę. Od tamtego momentu udowodniłem przede wszystkim sobie, że to ode mnie zależy co w życiu mogę robić i z jakim skutkiem.

Studiujesz kulturoznawstwo. Czy jesteś zadowolony z tego wyboru?

Tak naprawdę, jeśli mam być szczery wybrałem Kulturoznawstwo dla studiowania stwierdziłem, że jakoś to będzie, będę miał wykształcenie wyższe i będzie super. Kulturoznawstwo nie jest może dyscypliną, która zapewnia pracę w przyszłości i na pytanie „Co po tym?” odpowiadam „yyy… no nie wiem jeszcze”. Jednak wiem, że same STUDIA i ten okres w życiu jest bardzo istotny. Ludzie, których poznaję cały czas zawsze mają coś do zaoferowania jakąś, wizje, pogląd, czymś inspirują. Zyskuję na pewno na tym, że dzięki temu, że podjąłem studia stałem się bardziej otwartym i pozytywnie nastawionym do ludzi człowiekiem, niż byłem wcześniej zupełnie innym. Pozyskiwanie nowych znajomych nie stanowi problemu, a mało tego poznaje osoby, które czasem podzielają moje pasje i zainteresowania, a dzięki temu podejmuję współpracę nad jakimiś pomysłami. Kulturoznawstwo jest bardzo szerokie, i może pogłębić dane dziedziny wiedzy związane ze sztuką, tradycją, czy kulturą w całym znaczeniu tego słowa. Także jestem zadowolony z tego…, że studiuję.

Kto jest Twoją muzyczną inspiracją?

Jak wiemy pewnie oboje, najważniejszym czynnikiem w muzyce są emocje, moment kiedy słuchasz danego tekstu i możesz go dopasować do własnej sytuacji życiowej na dany moment doprowadza do tego, ze czasem naprawdę można być wilgotnym od łez. Moją inspiracją muzyczną jest James Arthur. Jest przykładem tego, że zwykły prosty facet może stanąć, zaśpiewać i faktycznie dać czadu. Zaczął swoją przygodę w XFactorze w Wielkiej Brytanii. Przyszedł na moje oko zaniedbany… jednak w jego muzyce jest tak wiele pasji, emocji i muzyki, że robi to na mnie szczególne wrażenie. Pokazuje przez całą swoja drogę zmiany w swoim wizerunku, muzyce nie daje czegoś podobnego na rynku. Tworzy w jednym gatunku, ale ubogaca to w różne inne domieszki gatunkowe. Jego koncert w Polsce sprawiłby mi wiele radości.

Uczęszczałeś do szkoły muzycznej, czy jesteś samoukiem?

Moja nauka śpiewu ,tak jak powiedziałem wcześniej wychodziła z niewinnego przypadku do 2014 roku, bo w tym roku gdy zmieniłem miasto w momencie podjęcia nauki w Liceum znalazłem trenera wokalnego, którym był Marek Wiatr. Nauka w Szkole wokalno- aktorskiej w Krośnie trwała rok, później w kolejnych latach miałem jeszcze dwóch innych trenerów. Obecnie od 3 lat jestem uczniem Studia Piosenki Swing w Krośnie działającym przy Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie. Obecnie moją trenerką wokalną jest pani Lucyna Durał – instruktor Studia Piosenki Swing w Krośnie w tym miejscu czuję, że jestem na dobrej drodze. Uczę się śpiewać metodą taką jak uczyłem się śpiewać sam tylko mam przy sobie anioła stróża, którym jest Pani Lucyna pilnuje skrzętnie mojej dykcji, brzmienia, intonacji oraz interpretacji, aby wszystko miało smak i wydźwięk dla moich odbiorców, a także daje mi możliwość występów scenicznych na koncertach organizowanych przez Studio Piosenki Swing.

Czy się interesujesz poza śpiewem?

Poza śpiewem moim zainteresowaniem jest fotografia, owszem okiem amatorskim, jednak lubię uchwycić piękno w kadrze, ale zwłaszcza sobie cenię fotografię portretową, która pozwala wyciągać esencję z ludzi. Poza fotografią, uwielbiam być odbiorcą widowisk tanecznych, które wzbudzają we mnie masę emocji, ponieważ jest to połączenie muzyki, ruchu i człowieka. A poza tym wszystkim zdarza mi się być wielkim LENIWCEM (śmiech).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

foto: Paweł Matelewski

Jakim mottem życiowym się kierujesz?

Moje motto życiowe to EVERY DAY IS A GREAT DAY (Każdy dzień jest świetnym dniem). Jest to szczególnie dla mnie ważne w momentach ciężkich, gdy muszę się zmierzyć z czymś trudnym (np. egzamin z HISTORI SZTUKI – gdy zaczynam uczyć się tydzień przed). Dzięki tej sentencji wiem, że nawet jeśli nie zdam, to jest jeszcze kilka spraw, które mogą tego dnia wywołać u mnie uśmiech. I jest jeszcze dwa ważne słowa w moim życiu BE YOURSELF (bądź sobą), w momencie, gdy każdy czegoś chce, każdy w coś gra, udaje kogoś kim nie jest lub po prostu boi się powiedzieć co tak naprawdę myśli, kim jest, boi się pokazać przed ludźmi, no bo co oni powiedzą trzeba pamiętać, że TY jesteś jeden jedyny i drugiego takiego nigdy nie będzie, może być lepszy gorszy, ale nigdy nie taki jak Ty, więc ciesz się tym, że żyjesz bo życie masz tylko jedno.

Jakie masz plany na przyszłość związane z muzyką?

Moje plany muzyczne nie są na ten czas sprecyzowane w 100 %. Głównym moim celem jest dotrzeć do nowych odbiorców, żeby dać im trochę swoich emocji. Prowadzę kanał na YouTube, co ułatwia dostęp jednak to nie jest takie proste jakby się wydawało, abym był widoczny muszę zaistnieć, gdzieś wyżej. Moim marzeniem jest wydać kiedyś własną płytę, koncertować po całej Polsce i być dla ludzi i przekazywać to co w moim życiu jest ważne, istotne, by mogli odnaleźć jakieś wskazówki płynące z moich interpretacji, czy też moich własnych utworów nad którymi pracuję.

Czy masz osobę, która podnosi Cię na duchu w ciężkich chwilach?

Oczywiście, że tak jestem człowiekiem na tyle otwartym i nie zamkniętym na ludzi oraz pomocnym, że pozyskiwanie nowych przyjaźni, czy utrzymywanie już tych dobrze ukorzenionych relacji jest dla mnie czymś naturalnym. Mogę liczyć na swoich przyjaciół i oni mogą liczyć na mnie, nie chcę wymieniać wszystkich, bo bałbym się że kogoś pominę, ale jeśli to przeczytacie to wiedzcie, że jestem wam bardzo wdzięczny i was Kocham nad życie!

Stresujesz się przed występami na scenie?

To zależy od rangi danego wydarzenia, bo tak naprawdę ja na scenie się czuję jak ryba w wodzie. Gdy mam mikrofon, muzykę i publiczność przed sobą cały stres znika.
Jednak, jeśli wrócę kilka lat wstecz, gdy na scenę wychodziłem pierwszy raz.. pamiętam, że moje nogi chciały w trakcie śpiewania uciekać ze sceny. Więc.. stres jest, ale tylko taki motywujący przed pierwszym krokiem na scenę. Bardziej stresują mnie castingi, gdy jest to nagrywane, a w Sali jest zaledwie jedna osoba, która obsługuje kamerę, i zadaje pytania. Moje przyzwyczajenie do śpiewania do ludzi wtedy się nie przydaje, bo patrzę się w kwadratowe okienko, które mnie nagrywa i nie widzę, jego reakcji, nie mogę utrzymać kontaktu wzrokowego. Jednak jeśli chodzi o stres to się znamy, ale nie spotykamy się często.

Co według Ciebie jest najtrudniejsze w byciu piosenkarzem?

Według mnie, najtrudniejsze w byciu piosenkarzem jest tworzenie utworów takich, które faktycznie trafią do większej liczby odbiorców i będą cieszyć się popularnością. Tak samo ważne jest, ale bardzo trudne zostawić sprawy, które nas rozpraszają za sceną, a na scenie dać z siebie to czego oczekują od nas inni mimo, że przed chwilą, odszedł ktoś bliski, czy stała się inna przykra sytuacja w życiu prywatnym. Wywołanie emocji także jest długą drogą, ale jest oznaką dojrzałości nad którą sam jeszcze pracuję. Więc chyba najtrudniejsze jest przekazanie odpowiednich emocji na scenie, takich jakich oczekują od nas odbiorcy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

foto: Kamil Lubas

Jakie ważne wydarzenia towarzyszyły Ci w tym roku?

Ten rok akademicki, bo tak sobie liczę czas był dla mnie szczególny. Wiele wydarzeń od Października do Czerwca towarzyszyło mi i mogłem brać w nich udział. W październiku miałem przyjemność wystąpić podczas Zaduszek Muzycznych ku pamięci Zbigniewa Wodeckiego. Było to wydarzenie  organizowane przez Studio Piosenki Swing, w którym się uczę przy Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie.  W listopadzie, brałem udział w ogólnopolskim festiwalu Poliglotka w Warszawie. W styczniu natomiast zaśpiewałem podczas Koncertu Noworocznego „Najpiękniejsze wspomnienie Świąt”, w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie. Jednak bardziej dla mnie intensywny okres koncertowy zaczął się w kwietniu. Z racji tego, że rok temu wygrałem konkurs organizowany przez Samorząd Studentów Politechniki Rzeszowskiej „Kill me with the MUSIC”. Zostałem zaproszony w tym roku, jako juror.  Miałem okazję wykonać krótki recital na rozpoczęcie finału, jako zeszłoroczny zwycięzca konkursu w kategorii soliści. Miesiąc później śpiewałem podczas charytatywnego pikniku na bulwarach rzeszowskich „Na psa Urok”, a w czerwcu towarzyszyły mi 3 ważne wydarzenia. Koncert, który podsumował pracę Studia Piosenki Swing oraz najważniejsze dla mnie w tym roku 2 krótkie recitale w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie podczas Gali „Uczelnia Liderów” oraz „Przyjazny Urząd”. Był to dlatego najważniejszy koncert, ponieważ Warszawa jest miastem, które uwielbiam i planuję kiedyś tam zamieszkać.

rozmawiała: Monika Tarała

 

23-07-2018

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook


lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)